Rumunia w tydzień albo dwa
Rumunia w tydzień – Poniższy tekst jest zbiorem podstawowych przydatnych informacji oraz propozycją tygodniowej podróży po najciekawszych zakątkach Rumunii – Transylwanii, Bukowinie i Delcie Dunaju.
Rumunia jest krajem nieco mniejszym od Polski i o znacznie mniejszej liczbie ludności. Należy do Unii Europejskiej i do strefy Schengen, w związku z czym my Polacy nie mamy problemu z wjazdem do tego kraju. Jest bezpiecznie, jedynie w większych miastach należy zachować podstawowe środki ostrożności – jak u nas. Nie trzeba już mieć dużej ilości papierosów do przekupywania policji, ani cukierków dla dzieci biegających po ulicach. Kraj to wszak cywilizowany i wszystko to w sklepach jest dostępne.
Obowiązująca waluta Leja (RON), która jest warta ok. 1 złotówki. Ceny artykułów spożywczych w sklepach są podobne do cen w Polsce, benzyna i LPG są nieco droższe (10-20%). W sklepach jest wszystko co trzeba – również automaty do kawy, a na stacjach benzynowych jest darmowe Wi-Fi, więc nie zginiecie.
Rumunia choć nadal biedna, już nie jest takim krajem jakim pamiętają go osoby podróżujące do niej za czasów komunizmu. Zatem należy się spakować i jechać! Tylko gdzie i kiedy? Najlepszym okresem jest przełom maja i czerwca lub sierpnia i września. Jest najmniej turystów, ale już/jeszcze ciepło.
Terytorium Rumunii mniej więcej w połowie zajmują góry – Karpaty i to właśnie tam skupia się najwięcej atrakcji tego kraju. Pozostała część jest mniej ciekawa, ale również warta uwagi. Poniżej przedstawiam plan, jaki ułożyłem i przetestowałem na tygodniową podróż po tym niesamowitym kraju w trybie kempingowym, co szczerze polecam! Jeżeli jednak preferujecie inne formy noclegów, na pewno uda się Wam przerobić plan na własne potrzeby.
PLAN
Polska – Timisoara – Poiana Pelegii – Obârșia Lotrului – Sebes – Alba Julia – Cisnădioara (Sybin) – Sybin – Braszów – Poiana Brasov – Rasnov – Bran – Ploeszti – Slobozia – Tulcza – Partizani – Gałacz – Piatra Neamt – Bogdan Voda – Syhot Marmaroski – Sapanta – Atea (Satu Mare) – Polska
DZIEŃ 1. Witamy w Karpatach – prawdziwa przygoda i obcowanie z naturą!
CEL: Poiana Pelegii w Parku Narodowym Retezat. Po drodze polecam przejechać przez miasteczko Timisoara – gdy przebijemy się przez socrealistyczne bloki dojedziemy do ładnego starego centrum. Możemy tam pospacerować, napić się kawy czy wymienić Euro na Leje (taką formę polecam).
Następnie za GPS-em do celu. Ostatnie 30 km wymaga większej atencji – początkowo jedziemy starą droga z płyt betonowych, a ostatnie 15 km to malownicza, choć wyboista droga przez las, na końcu której jest parking. Pole namiotowe jest 5 min pieszo od parkingu. Nie ma tam prądu, zasięgu, łazienki ani prysznica. Jest za to domek górskich służb ratunkowych, czysty strumień, piękne góry, cisza i spokój. Pamiętajmy, że jesteśmy w górach na 1600 m.n.p.m zatem w nocy może być zimno!
Koszt to kwota pozwolenia na pobyt w parku narodowym – ok. 50 zł za dwie osoby i samochód. Pozwolenie ważne jest przez tydzień.
DZIEŃ 2. Chodzimy po górach.
Zostawiamy wszystko i idziemy na wycieczkę w góry. Na pewno polecam wejście nad jezioro Bucura (1,5h, ~450m przewyższenia). Dalej można wejść na Peleaga – jeden z wyższych szczytów w Rumunii (2509 m.n.p.m). Oczywiście pamiętajmy o odpowiednim ubiorze, jako że pogoda w górach może się szybko zmienić!
DZIEŃ 3. Poznajemy słynne górskie drogi, kręte i malownicze – Transylwania.
CEL: Sybin.
Najkrótsza droga prowadzi przez Sebes, ale polecam jechać przez Petroszany i Obarsia Lotrului, aby dojechać do słynnej drogi 67C zwanej Transalpina. Niesamowite wrażenia. Trzeba uważać, bo droga jest kręta i na pewnych odcinkach pozbawiona asfaltu, ale przejezdna dla samochodu osobowego. Jeżeli wystarczy czasu, polecam również zboczyć na chwilę z trasy do miejscowości Alba Julia – piękne historyczne stare miasto założone przez Rzymian. Nocleg na campingu Ananas kilka kilometrów od Sybina w Cisnădioara. Tam już są łazienki na przyzwoitym poziomie. Koszt noclegu dla 2 osób i opłata za parkowanie samochodu to ok. 50 zł.
DZIEŃ 4. Czas na zwiedzanie.
CEL: Bran.
Dobre i niedrogie śniadanie można zjeść w Sybinie na rynku. Jest to bardzo ładne stare miasto – warto poświęcić chwilę czasu na spacer uliczkami i poznanie jego historii. Kolejnym miejscem jest Braszów – już mniej atrakcyjny, ale warto zobaczyć. Dalej ruszamy do zamku chłopskiego w miejscowości Rasnov, koniecznie przez malowniczą drogę z widokiem na Braszów przez Poiana Brasov. Nocleg w miejscowości Bran na Vampire Camp za kwotę 65 zł.
DZIEŃ 5. Zamek Drakuli bez Drakuli i droga po równinie.
CEL: Delta Dunaju
Rano koniecznie trzeba zwiedzić zamek Bran. Słynny ze względu na Drakulę, który jednak tam nie mieszkał. Bilety €8,00 /os., ale warto. Zamek jest ładnie odnowiony, ciekawy w swojej formie i atrakcyjnie przystosowany do zwiedzania. Następny krok to dojechać do Tulczy nad deltą Dunaju, a dokładniej do miejscowości Partizani już w samej delcie. Po drodze czeka nas opłata za przejazd mostem przez Dunaj (15 zł) oraz przeprawa promem przez jedną z odnóg Dunaju (20 zł). Nocujemy w Euro Campo Club.
DZIEŃ 6. Relaks nad Dunajem.
Dzień “wolny”. Proponuję wypożyczyć kajak, rower, ale najlepiej wynająć łódź (razem z “kierowcą”) i zwiedzić deltę z perspektywy rzeki. Super opcja dla amatorów ornitologii. Godzina w 4 osobowej łódce to wydatek ~80 zł, ale naprawdę warto (minimum 2-3 godziny).
DZIEŃ 7. Z powrotem w góry
Długi odcinek drogi z przeprawą promową w Gałaczu (25 zł) do Piatra Neamt. Tam jest tani camping Strand (30 zł), ładnie umiejscowiony, ale o bardzo niskim standardzie – toalety i prysznice pamiętają zapewne czasy Caucescu. Ten odcinek drogi można zaplanować tak, aby jak najszybciej dojechać na miejsce lub krajoznawczo – zależy ile mamy czasu.
DZIEŃ 8. Bukowina – znów malownicze trasy.
CEL: Atea k. Satu Mare.
Kierując się na północ (drogami 15, 17B, 18) doliną Bystrzycy oraz dalej ponownie malowniczymi górskimi drogami dojedziecie do malej wioski Spanata, gdzie znajduje się Wesoły Cmentarz. Ot, taka ciekawostka, ale warto tam się udać nawet dla samej trasy. Dalej jedziemy przez miejscowości Huta Certeze i Certeze gdzie można podziwiać lokalny styl architektoniczny świadczący o dużym bogactwie, ale kontrowersyjnym poczuciu estetyki. Nocleg w Kentaur w wiosce Atea tuż przy granicy Węgierskiej. Świetne warunki, bardzo miły i pomocny właściciel.
DZIEŃ 9 – powrót do domu.
Jak widzicie plan dość intensywny, ale według mnie pozwalający poznać główne walory tego kraju. Z premedytacją pominąłem Bukareszt, Konstance i wybrzeże Morza Czarnego. Moim zdaniem są bardziej atrakcyjne miejsca, warto chociażby pozostać dzień dłużej w delcie Dunaju. Można to miejsce całkiem pominąć na rzecz Transylwanii czy Bukowiny, gdzie jest jeszcze wiele do zobaczenia. Następnym razem mój pobyt w Rumunii skupi się na tych właśnie regionach.
SPRZĘT
Mam już swoje lata i coraz mniej bawi mnie spanie na karimacie, siedzenie na ziemi czy jedzenie konserw podczas takich podróży. W związku z tym chciałbym się podzielić z Wami moim “ekwipunkiem” – może przekona to nieprzekonanych, że pod namiotem wcale nie znaczy niekomfortowo.
Podróżowaliśmy kombivanem (Dacia Dokker). W bagażniku zmieściło się wszystko, ułożone w wygodny do użycia sposób:
- namiot Coleman Tatra 3 – dla 2 osób bardzo komfortowo,
- dmuchany materac szer. 120 cm z decathlonu – koniecznie dokupić pompkę,
- koc + poduszki + kołdra lub śpiwory,
- stolik składany z decathlonu,
- turystyczne krzesła Coleman Quad – mimo, iż wyglądają jak takie za 50 zł z Allegro, są dużo trwalsze i lepiej wykonane,
- lampka z bateriami słonecznymi z Ikei,
- zbiornik na wodę 20L z kranikiem – woda pod ręką to jest to!
- Coleman Party Grill – mały grill gazowy, który może być też kuchenką – rewelacja!
- zestaw granków GSI Bugaboo Camper,
- odpowiednie do potrzeb sztućce,
- domowej roboty płachta 2,5 x 2,5m – ochrona przed deszczem.
Autor: Kuba
Comments are closed.