African Road Trip 2018 #1 – Jak się dostać do Afryki? I po co to komu?
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-Pawel-Gluza-outway.pl-1-1400x934.jpg)
Zawsze lubiłem tak zwane road tripy. Podróżowanie autem po świecie daje mi poczucie prawdziwej wolności. To ja kontroluję trasę, mogę zatrzymać się kiedy chcę, ruszyć kiedy chcę. Tylko ja, auto i droga. Im dalej tym lepiej. Także kiedy zadzwonił do mnie Marek (Hollycow) i spytał czy jadę na kolejną wyprawę do Afryki – bez wahania odpowiedziałem – Pewnie!
Plan jest prosty – kupujesz auto w Polsce, przygotowujesz do trasy, jedziesz do Afryki, zabierasz ze sobą ludzi, którzy chcą zobaczyć kawałek świata, docierasz na miejsce, sprzedajesz auto. Proste? Proste! Pomyślisz pewnie – a za ile można tam to auto sprzedać? Odpowiem – około 2-4 razy drożej niż kupisz je w Polsce. Afryka to nie miejsce z salonami Mercedesa, dobre auto jest tu w cenie. Ale nie każde!
Marek takie wyjazdy robił już wielokrotnie. Zwykle do Gambii. Tym razem chciał dotrzeć aż do Togo. Czy się udało? Wszystko opowiem. Najpierw jednak musiałem kupić swojego busa. A nie jest to takie proste.
Krok pierwszy – zakup busa
Jakie auto kupić na wyprawę do Afryki?
Najlepiej Mercedesa z silnikiem Diesla. Bez żadnego turbo. Po prostu diesel Mercedesa i tyle. Cała reszta ich nie interesuje. Takie auto kupią chętnie. Ten silnik jest właściwie niezniszczalny. Auta robią tam grubo ponad milion kilometrów. Ponad to im większy tym lepszy. Większy – znaczy wejdzie tam dużo osób. Busy z Europy prawie zawsze zostają w Afryce prywatnymi autobusami, a tamtejsi magicy do 9-cio osobowego busa wpakują ponad 20 klientów. Czysty zysk.
Wszedłem na portale ogłoszeniowe, kilka tygodni szukania i mam! Dwudziestoletni Mercedes Sprinter z dziewięcioma miejscami w pięknym kolorze pomarańczowym. Silnik w dobrym stanie i przejechane jedyne 430000 km. Prawdziwa świeżynka. Do momentu sprzedaży pewnie stuknie mu 450 tys. Bus w ogłoszeniu kosztował 9 tys. Zbiłem cenę do 7.
Kolejny krok – przygotowanie do drogi
Miałem łatwiej niż Marek – w moim busie były już siedzenia. Nie musiałem przerabiać wnętrza. Jednak auto musiało przejść gruntowny przegląd i zostać przygotowane przez mechanika na tak długą i wymagającą trasę. Zajęło to około 2 miesiące (mechanik ewidentnie się nie spieszył) i kosztowało mnie 2200 PLN.
No więc mam już busa przygotowanego do drogi. Czas na planowanie trasy.
Trasa wyprawy African Road Trip 2018
Nasz plan wyglądał tak:
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2.jpg)
Na odcinku między Marrakeszem a Dakarem byliśmy w stanie wziąć podróżników, którzy chcieli zobaczyć tę część Afryki. Do Marakeszu musiałem się dostać sam (de facto z Martyną, która zgodziła się towarzyszyć mi do Senegalu), a od Dakaru ja i Marek byliśmy zdani na siebie.
No dobrze, mam już busa, plan trasy, Martynę (zapraszam na jej bloga – Beach Pliz) i umówione z Markiem (który dotarł do Maroko miesiąc wcześniej) spotkanie w Marrakeszu. Muszę tylko dotrzeć do Afryki!
Jak się dostać do Afryki?
Dojechać jak najdalej. Przekroczyć Cieśninę Gibraltarską i już. Jesteś w Afryce. Trzeba zrobić 3500 kilometrów po europejskich drogach, a potem hop na prom.
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/27858117_218735702017024_3989059996788266954_n.jpg)
Gdzieś we Francji…
My jednak postanowiliśmy to sobie nieco uatrakcyjnić. Przede wszystkim postanowiliśmy odwiedzić Barcelonę – mam tam przyjaciela, którego dawno nie widziałem, a nigdy u niego w Barcelonie. Drugim miejscem jakie chcieliśmy zobaczyć to Grenada – marzenie Martyny. Dodatkowo, za radą Marka, postanowiliśmy zabrać jak najwięcej ludzi z BlaBlaCar, żeby oszczędzić na paliwie (koszt dojazdu do Afryki to około 2500 zł wliczając w to prom). Zgłosiły się 4 osoby, które wysiadały na różnych etapach, które w sumie wpłaciły mi 1200 zł. Połowa kosztów ogarnięta! Szczęśliwie do Barcelony pojechał też Kacper, dzięki któremu nie musiałem prowadzić cały czas.
Z Krakowa wyjechaliśmy o 13 lutego o 17:00. W Barcelonie byliśmy 15-go o 4 rano.
Barcelona
To miasto urzekło mnie od pierwszej chwili. Poukładane. Zbudowane jakby z klocków tworzących spójną miejską przestrzeń. Lubię miasta. Byłem zachwycony.
![Widok na miasto z pobliskiego wzgórza Turó de la Rovira](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-2.jpg)
Współczesna koncepcja urbanistyczna Barcelony została opracowana przez Ildefonsa Cerdę (uważanego za „ojca” urbanistyki). Cerdà zaprojektował sieć ulic na module kwadratu, ulice podstawowej siatki mają jednakową szerokość 20 m, a bloki miejskie – 113 × 113 m, przy czym każdy blok ma ścięte narożniki, przez co skrzyżowania tworzą atrakcyjne place wzbogacone małą architekturą w postaci fontann i pomników oraz drzew.
W Barcelonie obowiązkowym punktem programu, ponad wszystkie inne, jest katedra Sagrada Familia. Zaprojektowana przez genialnego Antonio Gaudiego, który poświęcił katedrze całe swoje życie, jest absolutnym geniuszem architektonicznym. Budowa rozpoczęta w 1882 roku ma zakończyć się w roku 2025. Nie wyobrażam sobie aby ta budowla kogokolwiek nie zachwyciła. Poza tym po Barcelonie dobrze jest po prostu pospacerować, zwiedzić Park Güell i zobaczyć miasto z pobliskiego wzgórza – Turó de la Rovira.
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-1.jpg)
Ja miałem jeszcze jedna misję. Otóż w Barcelonie, w ambasadzie Beninu mogłem wyrobić sobie tak zwaną wizę Entente, która umożliwiała mi wjazd Burkina Faso, Togo, Beninu i Wybrzeża Kości Słoniowej. W założeniu miało mi to oszczędzić czas i dużo pieniędzy. Jednak, jak się później okazało, nie było to jednak tak kolorowe.
Sagrada Familia – wskazówka:
Postaraj się wejść do wewnątrz kiedy Słońce świeci w witraże – wrażenia będą niezapomniane.
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-1-3.jpg)
Po trzech dniach w Barcelonie Kacper poleciał do domu, a ja z Martyną ruszyliśmy dalej – do Grenady.
Grenada
Kto nie widział Grenady, ten niczego nie widział – mówi przysłowie hiszpańskie. Grenada w późnym średniowieczu była centrum ostatniego państwa muzułmańskiego na Półwyspie Iberyjskim. Widać tutaj mieszankę wielu stylów, to właśnie tutaj kilkaset lat temu ścierały się dwa światy – arabski i europejski.
![Zachód słońca nad Albaicín](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-4.jpg)
My w Grenadzie postanowiliśmy nieco odpocząć. Zachwyciły nas wąskie uliczki, połączenie stylu europejskiego z arabskim, oraz niesamowicie dobre jedzenie. Grenada zdecydowanie ma swój klimat. Zobaczyliśmy Alhambrę (mimo braku biletów), – białą dzielnicę zamieszkałą przez muzułmanów – Albaicín i podziwialiśmy zachód słońca z pobliskiego wzgórza.
![Albaicín - Białe Miasto, o zachodzie słońca.](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-5.jpg)
Wjeżdżając do miasta mieliśmy nie lada problem z parkowaniem. Wszystkie parkingi miejskie są pod ziemią i nasze wielkie auto po prostu nie zmieściłoby się na żadnym z nich. Pozostało nam jeździć i czekać aż nie zwolni się coś przy drodze – prawie 2 godziny jeżdżenia w kółko skutecznie mnie zmęczyły. Pocieszył mnie fakt, że samo parkowanie nie jest takie drogie. Wyszło chyba niecałe 2 euro. Należy też dodać, że w tej części Europy popularna jest siesta. Na miejscach parkingowych też. W jej trakcie za parkowanie się nie płaci.
Alhambra – wskazówka:
Bilety na zwiedzanie Alhambry należy kupować z dużym wyprzedzeniem – przez Internet. My próbowaliśmy ponad miesiąc wcześniej i już się nie dało. Jeśli nie uda Ci się kupić biletów – nie zrażaj się. Bez nich nie wejdziesz do wnętrza zamku, ale i tak zostanie Ci mnóstwo do podziwiania.
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-3.jpg)
Wyjeżdżając z Grenady wiedzieliśmy, że Europę powoli zostawiamy już za sobą. Pozostało nam dotrzeć do Algeciras i wjechać na prom do Afryki.
Przeprawa przez Cieśninę Gibraltarską
Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał przedostać się do Afryki bilet kup w jednym z przydrożnych kiosków. Już od ok 150 kilometrów przez Algeciras sprzedawcy biletów na prom kuszą nas reklamami. Sprzedawca doradzi i zaproponuje najlepszą trasę (jest ich kilka) i cenę. W porównaniu do cen internetowych oszczędziliśmy kilkadziesiąt euro. Zdecydowaliśmy się płynąć do Ceuty, a bilet kosztował nas niecałe 200 euro.
Kiedy wjeżdżałem z Europy na prom, wiedziałem, że wyjadę z niego już w Afryce. Marzenie stawało się rzeczywistością.
![](https://pawelgluza.com/wp-content/uploads/2018/11/African-Road-Trip-2018-Pawel-Gluza-outway.pl-6.jpg)
W następnej części mojej opowieści dowiecie się jak przekroczyć granicę hiszpańsko-marokańską, o wyczekanym spotkaniu z Markiem, jak marokańscy mechanicy zajęli się naszymi autami i co ciekawego jest w Saharze Zachodniej. Zapraszam!
Comments are closed.