Wyprawa na Ijen… Jadąc tam i wiedząc, że zobaczę ten słynny wulkan tak naprawdę nie wiedziałem czego się spodziewać. I czego bym się nie spodziewał to rzeczywistość wielokrotnie przekroczyłaby moje oczekiwania. To czego doświadczyłem tamtego dnia jest jednym z najciekawszych przeżyć jakie zostały mi kiedykolwiek zafundowane.
I jeśli chodzi o Bromo, mógłbym powiedzieć – “jak bardzo nie chcesz to sobie odpuść”, to jeśli chodzi o Ijen – to jest absolutny Must Do jeśli jesteś na Indonezji.
Wulkan znany jest z tego, że ze zbocza wypływa siarka bardzo wysokiej czystości po czym w kontakcie ze świeżym powietrzem zastyga. Wydobywanie jej jest bardzo szkodliwe dla zdrowia ze względu na trujące opary. Ludzie, którzy tym się zajmują, ładują ją do dwóch koszy połączonych kijem i przenoszą na ramieniu. Pokonując niebezpieczną drogę, na której łatwo o potknięcie z ładunkiem nawet przekraczającym 100 kilogramów, zmierzają do punktu skupu. Robotnicy zarabiają około 8 dolarów dziennie, co jest relatywnie dobrym zarobkiem.
Jeśli chodzi o wrażenia wizualne – zapraszam poniżej do obejrzenia fotografii. Ale najpierw parę informacji.
Wyprawa na Ijen

Wyprawa na Ijen – mapa
Wyprawa na Ijen – ciekawostki i wskazówki:
- Wysokość 2799 m n.p.m.
- W jednym z kraterów znajduje się kwaśne jezioro wulkaniczne – Kawah Ijen. Jest to największe kwaśne jezioro na świecie. I ma piękny turkusowy kolor.
- Otwory z których wydobywa się siarka mają temperaturę 170-245 °C.
- Na zboczu krateru da się zaobserwować tak zwane “Blue Fire” – zjawisko to jest powodowane przez zapłon gazu siarkowego, który wydobywa się z otworów. Temperatura spalania to około 1000°C.
Wyprawa na Ijen – jak zwiedzać:
- Podobnie jak z Bromo – nocleg załatwiamy sami (najlepiej w wiosce Licin – klik), zwiedzanie przez zewnętrzną firmę (u nas Perama) i nie da rady wejść bez przewodnika.
- Wycieczka zaczyna się dość wcześnie – chcemy jeszcze w nocy zobaczyć “Blue Fire”. Kierowca odbierze Was o 1 w nocy.
- Wycieczka ma parę etapów – spacer do krawędzi (ok 2 godzin), zejście do krateru w oparach siarki, jakiś czas na dole przy jeziorze, wchodzenie do góry i z powrotem na parking.
- Maska – absolutnie nie wchodźcie bez niej. Ale nie martwcie się jeśli nie macie. Przewodnik będzie miał dla Was (za opłatą). Absolutnie nie nadaje się maska przeciwsmogowa jakie sprzedają w Polsce (a ja dumny właśnie w taką na Ijen się zaopatrzyłem).
- Jeśli nagle źle zawiało i jesteś w mocnych oparach siarki – kucnij i przeczekaj.
- I tak będziesz kaszleć i łzawić.
- Trudność jest średnia. I raczej każdy da radę.
- Polecam być na dole jak najwcześniej. Wschód słońca przy jeziorze, patrząc na kłęby siarki – bezcenne. Poza tym doświadczycie wtedy nocy, poranku i dnia. Trzy w jednym! 😉
- Jeszcze przed południem będziecie z powrotem w hotelu. I blisko do promu na Bali! My zdecydowaliśmy się na taki deal, że u Peramy wzięliśmy łączoną wycieczkę Bromo+Ijen a miejsce na które mają nas na koniec odstawić do Ubud na Bali. I ten właśnie końcowy transport był już w cenie wycieczki.
A teraz zapraszam do obejrzenia zdjęć wyprawy z Ijen. Moim zdaniem warto!
A Jeśli ktoś ominął wcześniejsze wpisy to zapraszam: Jawa, Bromo.

Wejście na górę przy pełni księżyca. Coś pięknego!

Dotarliśmy na krawędź wulkanu.
Na zboczu krateru da się zaobserwować tak zwane „Blue Fire”…
…zjawisko to jest powodowane przez zapłon gazu siarkowego, który wydobywa się z otworów. Temperatura spalania to około 1000°C.

W oparach siarki mocne światło jest ważne. Każdy przewodnik posiada takowe.

Bliżej już nie dałem rady podejść.

Po przejściu przez chmurę jesteśmy na terenie między zboczem a jeziorem.
Otwory z których wydobywa się siarka mają temperaturę 170-245 °C.
Wydobywanie jest bardzo szkodliwe dla zdrowia ze względu na trujące opary.

Zainteresowani mogą kupić małe figurki wykonane z siarki.

Rzemieślnik przygotowuje rzeczy na sprzedaż.
W jednym z kraterów kwaśne jezioro wulkaniczne – Kawah Ijen.
Jest to największe kwaśne jezioro na świecie. I ma piękny turkusowy kolor.

Zbocze krateru Ijen w całej okazałości.

Chwilę przed wschodem słońca.
Robotnicy zarabiają około 8 dolarów dziennie, co jest relatywnie dobrym zarobkiem.

Jeden z robotników. Są oni bardzo mili i chętnie dają się fotografować. Ale wciąż nie rozumiem jak udaje im się funkcjonować bez masek (czasem zasłonią usta materiałem).

Po wschodzie ruszamy z powrotem w górę.

Droga w dół.
Tak więc następny przystanek – Bali! A o żadnym innym miejscu nie słyszałem wcześniej tyle ile właśnie o ten wyspie…
Komentarze