Namibia 2017 – relacja z wyprawy
Stało się! Kolejny raz odwiedziliśmy Namibię. Podobnie jak poprzednim razem zaczynaliśmy i kończyliśmy w Windhoek. Tym razem było bardziej deszczowo, nie wszystkie drogi były przejezdne, jednak Namibia ponownie nas zachwyciła. Jedno możemy powiedzieć – na pewno tam wrócimy.
Zapraszamy na krótką relację z wyprawy.
Po dość długim (i męczącym) locie dotarliśmy do stolicy Namibii, gdzie zostaliśmy odebrani przez firmę zapewniającą nam auta. Po dokonaniu wszelkich formalności i odpoczynku ruszyliśmy na południe. Co tu dużo mówić – w porównaniu do reszty kraju, stolica nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Nasz pierwszy nocleg to Mesosaurus Farm, gdzie mogliśmy obejrzeć skamieliny mezozaurusa, które znalezione w tym miejscu, dowodzą faktu, że Afryka i Ameryka Południowa były kiedyś jednym kontynentem.
Kolejny dzień to podróż dalej na południe, aż do Fish River Canyon, który jest drugim największym kanionem na świecie. O tej porze roku jakikolwiek trekking w kanionie nie jest możliwy ze względu na wysoki stan wody, ale zachód słońca zdecydowanie wprawił nas w osłupienie.
Kolejnym punktem programu były kajaki na rzece Oranje, która oddziela Namibię od RPA. Jednak ponownie ze względu na wyjątkowo wysoki stan wody oraz bardzo silny nurt, nasze plany nie mogły zostać zrealizowane. Warto wspomnieć że panująca tam temperatura nie należała do najprzyjemniejszych – 44 stopnie Celsjusza w cieniu.
W takim razie decyzja – nie zostajemy tu dłużej. Jedziemy na północ zwiedzić Luderitz, Sperrgebiet oraz Kolmanskop. Miejsca te mają swoją dość ciekawą historię. Sperrgebiet to zastrzeżony obszar, gdzie do dziś wydobywa się diamenty. Nie jest łatwo tam się dostać. Kolmanskop to wymarłe miasto, które swego czasu było osiedlem górniczym. Natomiast w Luderitz znajdował się jeden z pierwszych na świecie niemieckich obozów koncentracyjnych.
Więcej informacji na temat Kolmanskop i Luderitz.
Następnie przemieściliśmy się dalej na północ – aż do słynnej pustyni Namib, która kolejny raz urzekła nas swoim pięknem. Przeszliśmy kanion Sesriem, wspinaliśmy się na wydmy oraz doświadczyliśmy jazdy off-road po namibijskim piasku.
Kolejne dwa dni upłynęły nam w podróży do Swakopmund, gdzie naładowaliśmy baterie i Wybrzeżem Szkieletów ruszyliśmy do regionu Kaokoland gdzie mieliśmy nadzieję odwiedzić wioskę Himba.
Głównym założeniem wyprawy było przejechać całą Namibię z południa na północ. Przy granicy z RPA już byliśmy, kolej więc na rzekę Kunene i wodospady Epupa, które oddzielają kraj od Angoli.
Bardziej na północ jechać już nie mogliśmy. Czas więc ruszyć na południowy wschód do parku Etosha, gdzie mieliśmy nadzieję spotkać wiele afrykańskich zwierząt. Po drodze mijając wodospady Ruacana.
Zbliżając się do końca wyprawy odwiedziliśmy farmę gepardów. Ludzie tam mieszkający opiekują się osieroconymi czy rannymi gepardami i zapewniają im warunki do życia. Niektóre gepardy są oswojone (jednak nie wszystkie!).
Ostatnim punktem wyprawy był masyw Brandberg – najwyższy punkt Namibii. Tam odpoczęliśmy, a na amatorów rannego wstawania czekał piękny wschód słońca.
Po wszystkim wróciliśmy do Windhoek, oddaliśmy auta, a czas w oczekiwaniu na samolot umiliły nam liczne markety, gdzie można było kupić lokalne rękodzieła oraz inne pamiątki.
Chcesz jechać z nami na kolejną wyprawę? Odezwij się!
Comments are closed.