Paweł poleca – moja opinia o Helikon Tex
Regularnie słyszę pytania o to, czego używam na moich wyprawach. W co się ubieram i z jakiego ekwipunku korzystam. Co się sprawdza? Co polecam? Ten wpis wychodzi naprzeciw takim pytaniom. Jest wiele marek, które znam, z produktów których korzystam i które mogę z czystym sumieniem polecić. Z drugiej strony są też takie, które z całego serca będę odradzał. Helikon Tex zdecydowanie jest marką, na którą warto zwrócić uwagę.
Na początku pragnę zaznaczyć, że nie jest to materiał sponsorowany, nie dostałem za niego żadnej gratyfikacji, a przytoczone tu opinie są w 100% subiektywne i szczere.
Moja przygoda z Helikon Tex zaczęła się parę lat temu. Był czas, że jako fotograf, wielokrotnie brałem udział w manewrach grup strażackich z okolic Nowego Sącza. Ćwiczenia, treningi, manewry, deszcz, wiatr, błoto. I za każdym razem gdzieś w tle powiewał banner firmy Helikon Tex, która często sponsorowała wydarzenia. Charakterystyczny kameleon w pomarańczowo-czarnych barwach. Wtedy o Helikonie wiedziałem tyle, że produkują funkcjonalną odzież, taką bardziej w teren, do działania. Ale sam nie miałem nigdy okazji skorzystać z ich produktów.
Pewnego dnia sprawdzając pocztę, widzę email z domeny helikon-tex.com. „Cześć Paweł, jeździsz, chodzisz, podróżujesz. Startujemy z nowym produktem i fajnie jakbyś go dla nas przetestował. Co Ty na to?”. Mniej więcej tak to szło. Produktem była koszula Defender MK2 Tropical. W założeniu idealna na gorący klimat, jedocześnie ładna i funkcjonalna. Podobało mi się to połączenie. Przy okazji zapytałem „a może macie jeszcze spodnie?”. „Tak, pewnie!”, brzmiała odpowiedź. Więc oprócz koszuli dostałem jeszcze spodnie OTP (Outdoor Tactical Pants). Zbliżała się właśnie moja wyprawa do Namibii i Botswany, więc była to doskonała okazja, aby przetestować ubrania Heloikon Tex w terenie.
Spodnie spodobały mi się od razu. Zrobione z materiału Versastrech przede wszystkim były niesamowicie wygodne. Lekko się rozciągają, dopasowując do ciała, nigdzie nie uciskają, nie ocierają. Jednocześnie są niesamowicie wytrzymałe i funkcjonalne. Posiadają cały wachlarz kieszeni, kieszonek, pętli, szlufek. Na wyprawie nie chciałem ich zdejmować, były idealne. Są ze mną parę lat, dwukrotnie przeszedłem w nich 90-ciokilometrowy Fish River Canyon w Namibii, niezliczone razy były ze mną w górach (w zimie zakładałem tylko pod nie kalesony z wełny meryno) czy po prostu chodziłem w nich na krótkie piesze wycieczki. Po paru latach wciąż nie widać na nich śladu użytkowania.
Jeśli chodzi o koszulę, to na początku byłem sceptyczny. Pierwsze co zauważyłem to to, że jest ona niesamowicie cienka. Delikatna. Bałem się, że dość szybko mi się zniszczy. Niesłusznie. Tak samo jak spodnie, koszula jest ze mną już parę lat i również na niej nie widać śladu użytkowania. Do tego jest idealna (naprawdę!) na gorące afrykańskie klimaty. I podobnie jak spodnie, jest równie funkcjonalna. Ale przede wszystkim – jest ładna, dobrze się w niej wygląda.
W ogóle macie tak, że odzież funkcjonalna, turystyczna, techniczna (jakkolwiek by jej nie nazwać), zwykle jest brzydka? Ja miałem ten problem chyba od zawsze. Głównie z butami. Odzież o niesamowitych parametrach, chroniąca przed deszczem, zimnem, wiatrem, ale wyglądająca po prostu brzydko… I to jedna z pierwszych rzeczy, za którą polubiłem Helikon Tex. Nie dość, że ich produkty spełniają moje oczekiwania jeśli chodzi o funkcjonalność, to jeszcze dobrze się w nich wygląda. W ich ubraniach chodzę nie tylko w góry czy na wyprawy, ale też po prostu po mieście – na spotkania, imprezy czy do znajomych. Są ładne i wygodnie.
Marka Helikon Tex jest całkowicie polską firmą, istniejącą na rynku już prawie 40 lat (rozpoczęli działalność w 1983). Zaczęli od odzieży typowo wojskowej, mocno jednak rozwijając się w kierunku outdooru, bushcraftu, surwiwalu i ogólnie pojętej turystyki. Co ważne, sami projektują i produkują swoją odzież i sprzęt. Więcej o firmie możecie przeczytać na ich stronie i na Wikipedii. Obecnie firma mocno się rozwinęła i podzieliła sprzedaż na osiem różnych linii produktowych. Opiszę krótko każdą z nich, bo można się tu pogubić.
Linia Outback
Zdecydowanie moja ulubiona linia. Gdybym mógł, wziąłbym z tego działu wszystko. Ma dużo wspólnego z linią Urban, jednak jest przystosowana do aktywności wyprawowo-turystycznych. Do moich potrzeb linia idealna. Mamy tu zarówno świetne (i ładne!) ubrania, jak i funkcjonalny ekwipunek. Z tej linii mogę polecić właściwie wszystko, ale skupię się na tym co sam posiadam i aktywnie użytkuję. Przede wszystkim Spodnie OTP Versastrech, o których już pisałem. Obecnie biorę je na każdą wędrówkę. Zarówno na kilkugodzinny wypad w Tatry, jak również na długie wielodniowe trekkingi. Na bardziej gorące klimaty polecam wersję OTP Lite. I tu od razu możemy przejść do spodni OTS (Outdoor Tactical Shorts), które są po prostu krótszą wersją spodni OTP. funkcjonalność ta sama. Ja używam wersji 8,5″ w wersji Lite (jest jeszcze dłuższa wersja 11″ sięgająca pod kolano). Bardzo mocno polecam również spodnie Trekking Tactical Pants – Aerotech, które są tak cienkie i przewiewne, że praktycznie nie czuć, że się je nosi. Tych spodni używam przede wszystkim na upalne dni, niezależnie czy wychodzę z domu na chwilę, czy wybieram się na trekking. W porównaniu do spodni OTP, czy OTS mają jednak dużo mniejszą funkcjonalność – posiadają zdecydowanie mniej kieszeni. O koszuli Defender MK2 Tropical też już pisałem. W szafie mam takie dwie i na zmianę używam na wszelakich wyprawach. Funkcjonalnością świetnie dopełniają spodnie OTP. Na gorące dni mocno polecam koszulę z krótkim rękawem Defender MK2 Ultralight – moje odkrycie tego roku. Koszula idealnie pasuje wspomnianych już spodni Trekking Tactical Pants. Koszule są tak cienkie i przewiewne, że podobnie jak spodni, praktycznie nie czuć, że się je nosi. Jedna uwaga – są dużo bardziej delikatne niż koszule Defender. Pod ciężki plecak z pasem biodrowym (który najczęściej noszę), należy założyć coś bardziej wytrzymałego. Podsumowując – polecam dwa zestawy: spodnie OTP (lub OTS) z koszulą Defender MK2 i spodnie Trekking Tactical Pants z koszulą Defender MK2 Ultralight.
Linia Urban
Kolejna ulubiona linia. W porównaniu do Outback idzie nieco w stronę zastosowań miejskich, chociaż jak dla mnie, można by te linie połączyć w jedno. Tutaj moim ulubionym produktem jest softshellowa kurtka Urban Hybrid Softshell. Stała się dla mnie podstawowym wyborem jeśli chodzi o jesienne, deszczowe dni. W Afryce bardzo dobrze chroniła mnie przed wiatrem. Jednocześnie jest lekka i bardzo wygodna. W zimniejsze dni używam też kurtki Covert M-65. Klasyk, bardzo dobrze wykonana i solidna kurtka (Rambo taką miał!). Poza szerokim wyborem spodni i koszul, linia Urban oferuje całą gamę toreb, plecaków czy saszetek. W tym dzale znajdziemy również coś dla kobiet, aczkolwiek nie jest tego dużo. Do tematu ubioru dla kobiet jeszcze wrócę.
Linia Bushcraft
Linia ta to coś dla miłośników bushcraftu. Jest tu trochę ubrań, ale większość produktów to sprzęt użytkowy. Od zwykłych emaliowanych kubków przez filtry do wody po kompasy i busole. Z tej linii śmiało mogę polecić butelkę na wodę Tritan, czy świetną koszulę Defender MK2 Pilgrim – ciepła i wygodna. Mamy też multum turystycznych gadżetów. Warto przejrzeć cały ten dział.
Linia Medical
Ta linia to przede wszystkim wszelkiego rodzaju sprzęt medyczny. Większe i mniejsze apteczki, pokrowce, czy futerały. Jeśli mógłbym coś doradzić to z całego serca polecam zaopatrzyć się w zestaw Apteczka Modular Individual. Mam ją ze sobą na każdej wyprawie i już nie raz ratowała mi skórę. Tę apteczkę dostałem jeszcze w zamierzchłych czasach od zaprzyjaźnionych ratowników medycznych i jedynie wymieniam w niej zawartość.
Linia Morale
Głównie ozdobniki. Czapeczki z przeróżnymi wzorami, zwykłe bawełniane tshirty, emblematy na rzepy lub do przyszycia. Ot, trochę kolorów żeby spersonalizować i ozdobić już posiadaną odzież czy ekwipunek.
Linia Patrol
Ubrania bardziej polowe, nieco w stronę zastosowań terenowo-wojskowych. Mamy tu dobrą i wytrzymałą odzież, jak również buty i sprzęt – plecaki, pasy, czapki. Ubrania mają często typowo wojskowe kolory.
Linia Range
Ekwipunek i odzież typowo strzelecka. Pasy, pojemniki, plecaki, magazynki, sprzęt do czyszczenia broni. Szczerze mówiąc – nie moja bajka. Może kiedyś…
Linia Surplus
Tu już idziemy typowo w wojsko. Są tu mundury i inna odzież militarna. Również nie moja bajka.
A czy Helikon Tex ma wady? Oczywiście, że tak. Przede wszystkim – jest bardzo mało odzieży dla kobiet. W porównaniu do tego, co do wyboru mają faceci, kobiety nie mają praktycznie nic. Jest to koniecznie do poprawy. Druga rzecz, tu już bardziej subiektywnie, mogłoby być więcej ubrań z wełny meryno, którą po prostu uwielbiam za komfort i funkcjonalność – kto używał, ten wie o czym mówię. To jednak nie zmienia mojej opinii o Helikonie.
Podsumowując – z odzieży i sprzętu Helikon Tex korzystam od lat. Uczciwie przyznam, że nigdy nic mnie nie zawiodło. To co przede wszystkim wyróżnia Helikona to jakość wykonania. Koszula się nie przetarła, spodnie się nie rozerwały, butelka na wodę nie pękła. Mam do tej firmy zaufanie, a to chyba najważniejsze.
Comments are closed.