Sitges, Besalú i Montserrat, czyli nieoczywiste atrakcje Katalonii.

Na zaproszenie National Geographic i firmy SEAT miałem okazję wraz z Martyną zwiedzić Katalonię. Barcelonę już widzieliśmy i, mimo tego, że zrobiła na nas ogromne wrażenie, postanowiliśmy wyruszyć dalej i sprawdzić co jeszcze ma nam do zaoferowania piękna Katalonia.

Na celownik wzięliśmy trzy atrakcje. Małe romańskie miasteczko Besalú, w którym czas się zatrzymał, Sitges – kąpielisko położone nad samym Morzem Śródziemnym, oraz  Masyw Montserrat i położony w nim klasztor, wymieniany przez wszystkich, których pytałem o to co warto zwiedzić w Katalonii. Mnie interesowała przede wszystkim przyroda i zabytki, Martyna natomiast, zafascynowana kuchnią katalońską, postanowiła wykorzystać okazję i sprawdzić czy ta część Hiszpanii jest w stanie w jakiś sposób ją zaskoczyć.

Na cały weekend od SEATa dostaliśmy samochód. Model Tarraco, niedostępny jeszcze w powszechnej sprzedaży. Auto było niesamowite. Na hiszpańskich drogach sprawdzało się znakomicie i zwiedzanie Katalonii było nie tylko wspaniałą przygodą, ale też niesamowicie komfortowym przeżyciem.

Sitges

Pierwszą rzeczą, jaką było nam dane zobaczyć to Sitges – małe nadmorskie miasto, położone około 35 km na południowy zachód od Barcelony. Jadąc tam zdecydowanie polecam wybrać drogę C-31, która do celu poprowadzi nas krętymi serpentynami nad samym brzegiem morza. Wrażenia z jazdy są niezapomniane!

Miasto sięga czasów rzymskich, w tamtych czasach funkcjonował tu port rybacki, Obecnie jest miejscowością letniskową z wąskimi piaszczystymi plażami i słynie z burzliwego życia nocnego i dość swobodnej atmosfery.

Besalú

Drugim miejscem, które zobaczyliśmy było, zbudowane w X wieku, małe miasteczko Besalú. Będąc tam mamy wrażenie, że czas się zatrzymał. W średniowieczu był to ważny ośrodek handlu, słynący z wyrobów tkackich.

Jego najbardziej charakterystycznym zabytkiem miasta, a zarazem jego wizytówką, jest romański most warowny, który niestety jest rekonstrukcją zniszczonego podczas Wojny Domowej oryginału. Co nie zmienia faktu, że miasteczko ma unikalny klimat i pozwoli przenieść się w czasie o co najmniej tysiąc lat.

Masyw Montserrat

Zrobił na nas zdecydowanie największe wrażenie. Nazwa tego masywu górskiego położonego 40 km na północny zachód od Barcelony oznacza postrzępioną, bądź ząbkowaną górę i odnosi się do jego mocno zerodowanych kształtów. Najwyższy szczyt wznosi się na wysokość 1237 m n.p.m. Do celu docieramy malowniczą górską drogą oferującą niezapomniane widoki – zarówno na samo Montserrat jak i na odległe Pireneje.

Do celu dotrzemy piękną górską drogą, znajdując po drodze wiele małych parkingów oferujących niezapomniane widoki – zarówno na samo Montserrat jak i na odległe Pireneje.

W drodze na Montserrat

Opactwo Matki Bożej w Montserrat

Na zboczach masywu znajduje się męski klasztor benedyktynów, który jest świętym miejscem Katalończyków i sanktuarium Czarnej Madonny. Umiejscowiony na wysokości ok 1000 m n.p.m. robi niesamowite wrażenie. My na miejsce dotarliśmy chwilę przed wschodem słońca i jest to zdecydowanie najlepsza pora na odwiedzenie tego miejsca.

Widok z góry chwilę przed wschodem słońca

Według legendy około 50 roku naszej ery w to miejsce przybył Święty Piotr i w grocie pozostawił drewnianą figurkę Matki Boskiej z Dzieciątkiem, wyrzeźbioną przez Świętego Łukasza. A sama góra została na to przygotowana przez anioły, które złotą piłą nadały górze obecny kształt. Według innej legendy to właśnie tutaj Parsifal odnalazł Świętego Graala. Od ponad tysiąca lat Montserrat jest celem wielu pielgrzymek, znanym w Katalonii i całej Hiszpanii.

Obecny kościół został odbudowany w 1874, po tym jak w 1811 wojska napoleońskie zniszczyły oryginalny klasztor. Jest czynnym klasztorem benedyktyńskim i najważniejszym ośrodkiem religijnym Katalonii.

Dziedziniec klasztoru

Zwiedzanie

Na miejsce polecam przybyć jak najwcześniej – około pół godziny przed wschodem słońca i zrobić sobie spacer po terenie klasztoru. Słońce leniwie wychodzące znad horyzontu i oświetli mury klasztoru swoim pomarańczowym światłem, a zalegające w pobliskich dolinach śnieżnobiałe mgły będą wyglądały wręcz surrealistycznie. Zdjęcia nie oddadzą tego, co można zobaczyć na własne oczy. Drugą ważną zaletą odwiedzenia Monrtserrat tak wcześnie jest bardzo mała ilość turystów.

Jeśli zdecydujemy się na inny transport niż własne auto, mamy do wyboru kolejkę linową, prowadzącą od stacji Montserrat Aeri, kolej zębatą od stacji w Monistrol de Montserrat, oraz cztery oznakowane szlaki piesze.

Kolej prowadząca na Montserrat

Żeby wjechać na teren klasztoru musimy zapłacić za parking. Pierwsze pół godziny jest darmowe, potem jednak licznik bije nieubłaganie. Jeśli chcemy zaoszczędzić parę euro, polecam zaparkować auto jeszcze przed klasztorem. Na jednym z kilku tarasów widokowych – wtedy jednak czeka nas dłuższy spacer.

Po przybyciu na miejsce i minięciu parkingu możemy spacerować wzdłuż murów aż dotrzemy na dziedziniec klasztorny. W okolicy znajduje się muzeum – Museo de Montserrat, posiadające w swoich zbiorach obrazy wielu znanych hiszpańskich malarzy jak El Greco czy Pablo Picasso. Sama figura Czarnej Madonny znajduje się w niszy nad ołtarzem bazyliki.

A takie widoki czekały na nas na górze:

Po trzech dniach zwiedzania opuściliśmy Katalonię pełni nowych wrażeń i z mocnym postanowieniem powrotu. Mam nieodparte wrażenie, że jeszcze niejeden raz powrócę do tej części Hiszpanii.

Comments are closed.