Z wizytą u Himba
Namibia to piękny kraj. Piękny i pusty. Powierzchnia dwa i pół raza większa od powierzchni Polski i nieco ponad 2 miliony mieszkańców. Ciągnące się kilometrami drogi, rozległe równiny, pasące się przy drodze żyrafy i ludzie Himba którzy wciąż nie zaznajomili się z tak zwaną cywilizacją.
Będąc tam miałem okazję odwiedzić jedną z wiosek ludzi Himba. Nie jest to proste (ale też nie jest trudne) – należy wynająć przewodnika, który zna język, potrafi przekupić wodza (w naszym przypadku był to worek mąki i cukru) i, co najważniejsze, wie gdzie wioska się znajduje.
Kim są Himba? Jest to grupa etniczna zamieszkująca region Kaokoland, czyli północno-zachodnią część Namibii. Himba prowadzą koczowniczy tryb życia i zajmują się główne pasterstwem. Według szacunków jest ich około kilkunastu tysięcy (choć niektóre źródła mówią nawet o 50 tys).
U Himba przywództwo sprawuje najstarszy mężczyzna plemienia, który zostaje w wiosce wraz z kobietami, podczas gdy inni mężczyźni udają się na wypas kóz i bydła (taka sytuacja spotkała właśnie nas – gdy przybyliśmy w wiosce nie było prawie żadnych mężczyzn). Wódz nie ma aspiracji straszenia wojną sąsiadów, jego rodzina żyje skromnie od setek lat zgodnie z wielowiekowymi tradycjami. Za pomocą rąk swoich dzieci i żon zapewnia dostatek jedzenia całej rodzinie.
Himba wyznają filozofię Ubuntu (tak, to ten Linux), która oznacza „jestem tym, kim jestem, dzięki temu, kim wszyscy jesteśmy”. A w praktyce wygląda to w ten sposób, że zysk jednego członka plemienia, jest zyskiem całej grupy. Podobnie ze stratą. Nie ma własności, wszystko należy do plemienia. Taki afrykański socjalizm. Dzielenie się dotyczy nie tylko przedmiotów. Kobiet też.
Jednym z niebezpieczeństw dla plemienia Himba jest brak dostatecznej ilości wody. Często głodują podczas przenoszenia swych domostw w inne bardziej żyzne i wilgotne tereny, których jest coraz mniej. Brak wody zmusza ich do utrzymywania higieny w dość niekonwencjonalny sposób. Himba myją się ziemią, a intymne części ciała podkładają pod dym unoszący się z kadzideł. Pokrywają swoje ciała i włosy mazią robioną z tłuszczu z mleka krowiego, ekstraktu z roślin, popiołu i ceglasto-czerwonej ochry. Makijaż ma wyrazisty brunatno – czerwony kolor. Przyciąga uwagę, chroni przed insektami, słońcem i odwodnieniem organizmu oraz ma ewidentnie kosmetyczne walory utrzymujące skórę kobiecą w doskonałym stanie.
Kobiety zajmują tu bardzo ważne miejsce – przygotowują wyprawy pasterskie mężów, wychowują dzieci, garbują skóry, robią zapasy żywności. Za to są szanowane i powszechnie respektowane.
Jeśli ktoś jest zainteresowany – relacja z wyprawy TUTAJ.
Bonus 1:
Ten chłopiec urzekł nas swoją osobowością. Pod koniec naszej wycieczki towarzyszył nam nieustannie, a swoją mimiką i zachowaniem potrafił wzbudzić każdą emocję.
Bonus 2:
Comments are closed.